środa, 16 maja 2012

Gothic story


Tragedia: Młoda Starsza 15-latka.

Urodziła się w niebogatej rodzinie. Matka dziewica, ojciec alkoholik.
Brat niepełnosprawny psychicznie, 8 sióstr po dwoje dzieci każda.
Mieszkała w mieście na wsi, żyła wśród przyjaciół samotnie. Lubiła koty, ale wolała ćpać.
W swoich wyobrażeniach była nieśmiertelną księżniczką, umierała każdego wieczoru w swojej komnacie przy znajomych. Bała się samotności, dlatego codziennie rozmawiała z misiem, w którego wylewała łzy. Rozpaczy.
Pewnego słonecznego ranka, gdy na błękitnym niebie wisiał jeszcze ogromny srebrny księżyc i odległy Saturn, Młoda Starsza 15-latka poczuła ogromny smród.
Nie były to już jej gnijące stopy, ani morska wagina, lecz miś.
Wstała z łoża, kościstymi, białymi dłońmi odsunęła bordowo-złoty baldachim, spojrzała w duże srebrne lustro, bogato zdobione orientalnymi złotymi kwiatami i przypomniała sobie o ukochanym samotnym misiu, którego wymiotna woń wołała bezsłownie. Udała się wtedy do szafy, otworzyła ciemnobrązowe drzwi, które niemiłosiernie zaskrzypiały, niczym stara kobieta podczas porodu; a ze środka wypadł miś otoczony niczym święci na obrazach pleśniową aureolą. Smród zgnilizny z jej zabawki wydobywał się niczym łzy przypominające każdego wieczora o jej samotności.
Resztki jedzenia, które zwróciła wczoraj w narkomańskim amoku były otoczone przez te same białe istoty w ciele zmarłego dziadka, płynące jak marynarze w białych koszulach po morzu.
Miś spojrzał na nią smutnym wzrokiem i rzekł: `Dlaczego płaczesz dziecie moje, kocham Cię za nas dwoje, nie opuszczę Cię aż do śmierci, ale wez tą pleśń, bo mi dziurę w brzuchu wierci`.
Starsza 15-latka w ćpuńskim prześwicie świadomości zdała sobie sprawę, że miś nie żyje odkąd go powiesiła na swoich różowych rajstopach, wśród lalek, które pijąc litry wódy śmiały się z niego.
Zamknęła więc szafę z misiem, podeszła do okna, gdyż poczuła potrzebę wypróżnienia się, wystawiła tyłek i  ścierwo z jej odbytu wypłynęło i spłynęło na dół, wprost na róże, niczym Wisła wpływająca do Bałtyku.
Urodziwe kwiaty ucieszyły się z niespodziewanego nawozu: `Brzydkie, ale piękne, będziemy rosnąć wysoko, aż do okna dziewczyny, by kłóć w zad, tak o tym marzymy, przypominać o troskach i bożym świecie, srać na nas ludzie nie będziecie`...

CDN

1 komentarz:

  1. Heh, ostra bania, że tak się wyrażę xd wyczekuję dalszej części :)

    OdpowiedzUsuń

Szukaj na tym blogu